Zacznijmy nasze rozważanie od relacji pomiędzy mistyką a ascezą. Wiecie, że to jakby dwie siostry, Mistyka nie może się utrzymać bez ascezy. Asceza nie ma sensu bez mistyki. Chodzi tu o kwestię priorytetu. Mistyka ma pierwszeństwo, ale przejawia się w ascetycznym zachowaniu, postawie, stylu życia, jednym słowem, potrzebuje ascezy.
Czytaj dalejArchiwum kategorii: chrześcijaństwo
Duchowość mnisza
Gdybyśmy musieli napić się wody z Missisipi i mielibyśmy do wyboru miejsce, skąd jej zaczerpniemy – u źródła w stanie Minnesota czy przy ujściu do morza w Nowym Orleanie – co byśmy wybrali? Ten przykład nie jest do końca trafny. Tradycja i duchowość chrześcijańska z całą pewnością nie ulegają zanieczyszczeniu w miarę upływu czasu i nie o taką myśl tu chodzi. Niemniej ta tradycja i duchowość są tym czystsze i bardziej autentyczne, w im bliższym pozostają kontakcie ze swoimi pierwotnymi źródłami i im wierniej zachowują te same treści. Pius XII zachęcał osoby prowadzące życie konsekrowane do tego, by odnawiały swą własną autentyczną tradycję przez powrót do źródeł.
Czytaj dalejRelikwie ukrzyżowania książka James’a Charles’a Wall’a
Kiedy na świecie rozbrzmiewała wiadomość o odnalezieniu Krzyża Świętego i każdy pytał o szczegóły, odpowiednio do sposobu myślenia każdego umysłu, rodziły się między innymi następujące pytania: Z jakiego drewna został zrobiony? Gdzie rosło drzewo? W jakim miejscu wypuściła pąki roślina, która, gdy dojrzała, miała stać się narzędziem tortur i surowym łożem śmierci Syna Bożego, Syna Człowieczego oraz środkiem zbawienia świata? Przeklęte drzewo! Błogosławione drzewo! Pytania te nie tylko zadawano, lecz także na każde z nich odpowiadano! Z potrzeb odpowiedzi wyrosło wiele tradycji, o których nigdy nie myślano przed wielkim odkryciem św. Heleny.
Czytaj dalejUzdrowienie w Duchu Świętym
Jeśli robisz pranie, to wszystko zanurzasz w wodzie. Podobnie jest z chrztem w Duchu Świętym: nowe życie, uzdrowienie i samoakceptacja pojawiają się wtedy, kiedy zanurzamy siebie w Bożym Pocieszycielu.
W książce „Uzdrowienie w Duchu” wspomina Ojciec o przemianie w podejściu do posługi duszpasterskiej, jaka dokonała się w Kościele na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Wcześniej w przekazie wiary mocniej opierano się na teologii i psychologii, a wraz z pojawieniem się odnowy charyzmatycznej coraz większy nacisk zaczęto kłaść na konieczność otwarcia się na moc Ducha Świętego. Jak ta przemiana dokonała się w Ojca działalności?
Psychologia i teologia pomagają w przekazie wiary, ale ja odkryłem, że podstawą misji jej przekazywania jest autentyczne życie słowem Bożym. Tylko ono tak naprawdę przynosi uzdrowienie. Jezus mówi do nas, abyśmy żyli każdym słowem, które pochodzi z ust Boga, więc głównym celem mojej działalności duszpasterskiej jest pomoc ludziom w usłyszeniu tego, co Bóg mówi do nich o nich samych. Chodzi o to, aby mogli odnaleźć w słowach Boga swoją duchową tożsamość.
Największym problemem wielu ludzi jest dziś to, że mają bardzo niskie poczucie własnej wartości i dlatego nie mogą doznawać wewnętrznego pokoju. Oni bardzo często słyszą tylko słowa krytyki, a nieraz wydaje im się, że taki ton przybierają także słowa Boga, co jednak nie jest prawdą. Takim osobom może pomóc i psychologia, ale nieraz wystarczy dobre wsłuchanie się w słowo Boże. Ono bowiem pokazuje, że wszyscy jesteśmy synami i córkami Boga, więc poczucie naszej wartości powinno wypływać z tego faktu.
Posługa duszpasterska zawsze powinna nieść ludziom słowo Boże.
Zbawiony już – jeszcze nie
Sam fakt przyjęcia przez Boga ciała zbawia ludzką naturę. To znak obdarowania, który podkreśla znaczenie przyjęcia daru w życiu człowieka. Z każdym podarunkiem można bowiem postąpić na dwa sposoby: albo go przyjąć i zachować „na przyszłość”, albo „rozpakować”, by się nim cieszyć.
Od zarania wiary mówi się o zbawieniu, a jednak ciągle mamy z nim problem.
Idąc za najprostszym skojarzeniem, zbawienie możemy rozumieć jako uwolnienie od jakiegoś ograniczenia. W encyklopediach czy słownikach termin ten oznacza uratowanie kogoś od złego. W chrześcijaństwie określa się nim działanie Boga wybawiającego od śmierci oraz potępienia wiecznego i przeznaczającego człowieka do wiecznego z Nim obcowania w niebie. Widać tutaj zależność od łacińskiego słowa salus (zdrowie): chodzi o uwolnienie człowieka od stanu grzeszności (choroby) i podarowanie mu życia wiecznego (dobrostanu).
Patrząc z perspektywy człowieka, w zbawieniu idzie o pełnię ludzkiego życia, czyli szczęście. W teologii natomiast daje się zauważyć wiele znaczeń zbawienia ujawniających się w zależności od kąta spojrzenia na sytuację, okoliczności i uwarunkowania. Wszystkie jednak dywagacje teologów na ten temat podkreślają konieczność działania Bożego i skupiają się na osobie Jezusa Chrystusa. W myśli papieża Benedykta XVI jasno widać ukierunkowanie na osobowy charakter więzi zbawczej, a nie na ideę jako taką.
Żeby nie modlić się do siebie
Gdyby postronny obserwator stanął pomiędzy faryzeuszem i celnikiem z Jezusowej przypowieści, usłyszałby dwie odmienne modlitwy. Pierwsza brzmiałaby: Dziękuję, że jestem taki wspaniały! Druga zaś: Miej litość dla grzesznika! Modlitwa faryzeusza była urozmaicona. Modlitwa celnika – monotonna. Celnik jednak zwracał się w pokorze do Boga, faryzeusz – do siebie samego! Tak właśnie należałoby dosłownie przetłumaczyć grecki tekst…
Bóg miłosierny czy sprawiedliwy?
Utarło się przekonanie, że miłosierdzie jest swego rodzaju zawieszeniem działania sprawiedliwości. Tak rozumiana sprawiedliwość oznacza udzielanie nagrody za dobro, a kary za zło. Miłosierdzie miałoby przejawiać się w powstrzymaniu kary. Przyjmując taką koncepcję, niektórzy kaznodzieje od czasu do czasu straszą z ambony Bożą sprawiedliwością, żeby przypomnieć o obowiązkach chrześcijan i karze piekła ognistego.
Czy naprawdę sprawiedliwość Boga kłóci się z Jego miłosierdziem? Szukając odpowiedzi na tak postawione pytanie, sięgnijmy po Biblię. To przecież księga, w której Bóg mówi sam o sobie.
Ocean Boga
Pytanie św. Bernarda stawiane w tej części traktatu O miłowaniu Boga (§ 16-23), „jak mamy kochać Boga?”, jest pytaniem z tezą – nie wolno nam zapominać, że kryje się za nim doświadczenie Boga, które było udziałem cysterskiego mistyka. Warto dostosować odpowiedź na to pytanie do wiedzy św. Bernarda o Bogu, która jest jednym z owoców doświadczenia Jego przyjścia, odsłonięcia się i odejścia. Bernard używa w tym fragmencie traktatu dwóch imion odsłaniających Bożą naturę: jest On Niezmierzony i Nieskończony. Czytaj dalej
O zmęczeniu, które chroni człowieczeństwo
Gdyby nie zmęczenie, można by zrobić więcej i lepiej, żyć intensywniej… Chyba nikt dziś nie ceni zmęczenia. Raczej spostrzegamy je jako ograniczenie, które najlepiej byłoby pokonać. Często już nie wystarcza tradycyjna kawa, by nieco wydłużyć czas czuwania. Półki sklepów uginają się od specyfików w kolorowych opakowaniach, które obiecują wyeliminowanie zmęczenia, przynajmniej na jakiś czas, ale za to bez potrzeby odpoczynku! Wielu nie przeszkadza nawet to, że natura i tak daje o sobie znać i później przychodzi jeszcze większe wyczerpanie. Różnego typu napoje pobudzające czy inne tego typu środki, choć wykorzystują zdobycze współczesnej medycyny, tak naprawdę swą atrakcyjność budują, odwołując się do marzenia starego jak świat: zero zmęczenia! Bogowie greckiego panteonu, choć sypiali, nie znali zmęczenia. Niewyczerpani i niestrudzeni wzbudzali zazdrość i prowokowali marzenia słuchaczy greckich mitów. Pragnienie wyzwolenia się z pęt zmęczenia jest chyba jednak czymś bardziej uniwersalnym. Z pewnością zdecydowana większość entuzjastów red bulla, jeśli w ogóle słyszała greckie mity, niewiele z nich pamięta. Podobnie jednak jak starożytni wyciąga rękę w poszukiwaniu panaceum na zmęczenie. Czytaj dalej